Jestem;)
Witajcie,
Zmęczoną, marudzącą Zuzkę utuliłam do snu, więc mam chwilkę na napisanie nowego posta. Zdaję relacje: Jestem po pierwszym etapie kursu, mam się dobrze, choć jestem zmęczona (fizycznie i psychicznie). Dużo nowych informacji, technik do przećwiczenia, ale i również mnóstwo nowych, wspaniałych znajomych z całej Polski:))Tęsknota za domem, za rodziną była ogromna, ale dałam radę!Dziadkowie, Ciocie a przede wszystkim Mężulek spisał się na medal:)No i Zuzia-moja dzielna dziewczynka!Mój wiecznie uśmiechnięty bryczek-elektryczek;)(Tak Ją nazwali Dziadkowie;)
Teraz jesteśmy u siebie, Rodzice moi odetchnęli chyba i w końcu mogli ogarnąć swój dom, bo tak wszędzie się pałętały rzeczy Zuzy;)Ja też musiałam wysprzątać, odkurzyć, wywietrzyć nasze gniazdko...Prania miałam na trzy razy, dobrze, że choć pogoda dopisuje, to wyschło szybciutko:)
Dzisiaj mam w planach coś dobrego upichcić, zrobić jakieś zakupy,popakować rzeczy Zuzki, z których już wyrosła. Wczoraj ugotowałam chłodnik z cukini a dzisiaj rano upiekłam ciasto rabarbarowe(niskie jakieś takie mi wyszło, ale smaczne!)
Ten tydzień jest tygodniem "relaksu"(o ile to tak można nazwać wogóle), odpoczynku i zbierania sił.
Od przyszłego muszę coś się pouczyć, żeby mieć łatwiej na kolejnym etapie kursu, w końcu czeka mnie egzamin:/
AAA bo bym zapomniała!Wczoraj byłam na bazarku kwiatowym i mam!Moje upragnione kwiatki na balkonie!Ale mi to przysporzyło wczoraj radości co nie miara:))Balkon stał pusty, smutny już od dłuższego czasu...Bałam się, że jak pojadę to Mężulek nie dopilnuje kwiatów(jak to bywa z facetami;)Ale trudno...Ryzykuję...Kwiaty są i cieszą oko!
Przedwczoraj przywiozłam od Rodziców, znalezione na strychu gliniane garnki, które wykorzystałam na donice:)
Balkon wymaga oskrobania i przemalowania, ale zupełnie brakuje nam na to czasu...Na pewno koniecznie muszę kupić jakąś osłonkę na szczebelki balkonu. Bardzo mi się podobają takie bambusowe, z gałązek-często spotykane u Was, na blogach:)Jak myślicie, sprawdziłoby się to u mnie?
Marzy mi się ławeczka, stolik, poduchy, latarenki....U mnie ta opcja odpada, mieszkamy na parterze i za jeden wieczór/noc wszystko by znikło:/Macie podobne doświadczenia?
Całuję mocno!
Ps. Muszę jeszcze pozaglądać, co u Was słychać:)(nałóg;)
Zabiegana z Ciebie Kobieta ;) Też lubię gdy w życiu tyle się dzieje i nie ma czasu na nudę.
OdpowiedzUsuńKwiaty faktycznie cieszą oko, piękne są! A te zdjęcia fantastyczne.
Pozdrawiam ♥ Pati
Oj zabiegana ostatnimi czasy, ale tak właśnie lubię!Szczególnie wieczorami, jak czuję zmęczenie i satysfakcję, że dzień był udany:)
UsuńDokładnie. Fajnie jest podsumować dzień i stwierdzić, że zrobiło się coś pożytecznego :)
UsuńŚwietny pomysł z kwiatami w glinianych garnuszkach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i witam w moich skromnych progach;)
UsuńWitak Kasiu...podziwiam Cię to na pewno!!! kochana kwiaty śliczne nabyłaś...ja zazdroszczę balkonu jakim on by nie był, oskrobiały czy też nie ale jest!!! mata bambusowa wygląda rewelacyjnie,można urządzic balkonik w super stylu...krzesełka i stoliczek mógłby byc składany, choc to troszkę uciążliwe z wnoszeniem i wynoszeniem i gdzie to trzymac...a może na łańcuch i kłódkę zapiąc mebelki...hihihihihihihi...zawsze to jakieś rozwiązanie;)))
OdpowiedzUsuńBuziaczki kochana:***
Te składane to w gruncie rzeczy dobry pomysł:)Muszę to przedyskutować ze swoim Mężulkiem...A o kłódkach już myślałam;)ale doszliśmy do wniosku, że taka opcja jest jeszcze bardziej kusząca;)
UsuńA ja trzymam zioła w podobnych glinianych naczyniach :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
Buziaki
K.
Super to musi się prezentować:)A rosną Ci w domu?U mnie zioła jakoś nie chcą rosnąć w mieszkaniu...Coś muszę robić nie tak...
UsuńAle Ty sobie ze wszystkim radzisz,jestes wielka:))))........balkonik masz przeuroczy i sliczny,a te kwiatuszki w garnuszki ach:)))
OdpowiedzUsuńja tez mam na balkonie krzeselka i maly stoliczek,ale u nas to moze stac bez obawy,mam balkon na parterze i osloniety wstretna zielona oslona,niestety u nas musza byc aslonki takie same:/
EEE do wielkości to mi jeszcze daleko;)hmm...tak sobie myślę, że jak osłonię czymś, co się nie rzuca w oczy to może jakieś krzesełko z poduchą się choć uchowa;)Buziaki!
UsuńA co to za kurs, bo czytam dopiero od niedawna :-)
OdpowiedzUsuńMój balkon też jeszcze pozostawia wiele do życzenia. Może w końcu uda mi się kupić kwiaty i zasadzić :)
Kurs specjalistyczny do pracy z małymi dziećmi w zawodzie fizjoterapeuty:)
UsuńW Polsce to tak bywa, nam też kradli z podwórka lampy solarowe, już przestałam je kupować. Uwielbiam te gliniane naczynia, garnki i też trzymam w nich zioła, są urocze, naturalne i ciągle mi ich mało. Kwiatki śliczne pfu pfu, żeby nie zauroczyć. Niech sobie pięknie rosną!!! Pozdrawiam i cieszę się, że już wróciłaś do domku.
OdpowiedzUsuńSylwia u nas kradną nawet klamerki do ubrań;/Szczyt szczytów!Pozdrawiam również i dziękuję za miłe słowa:)
UsuńKasiu kwiaty masz piękne..mój balkon kolejny rok goły..lae po remonatach nadrobię...garnki tez mam takie duże na strychu ale teściowa zabroniła w nie wkładać kwiaty...buuuu...wpadnij do mnie na kawkę:) w sumie nic nowego...ale zapraszam:)))
OdpowiedzUsuńNapewno nadrobisz!Wiem jak to bywa, a jak kuchnia?Dużo pracy, ale potem za to jaka frajda:))Może podpatrzę co nieco przyszłościowo do swojej:)A co do garnków to mój Tato mocno się zdziwił, że ja to na kwiaty potrzebuję;)Buziaczki!!!
UsuńFajnie, że już jesteś Kasiu!! Piękne masz kwiaty na balkonie! Myślę, że jedynym rozwiązaniem byłoby zabieranie każdego wieczoru mebelków i latarenek... trochę to trudne i denerwujące, ale ja też nie zostawiłabym dobytku na Twoim miejscu na balkonie... :( Smutne to, że to takie polskie... :((((
OdpowiedzUsuńDokładnie!!!Smutne, ale co zrobić...Gdybym choć balkon miała na 1 piętrze, to już bym miała problem z głowy:))Pozostaje mi wzdychać i achać, patrząc na balkony moich blogowych koleżanek:))Buźka!
Usuń:* cieszy mnie to, ze wszystko tak dobrze się układa i z małą i ze szkoleniem!! super!! Dalej trzymam kciuki, teraz za ten relaks... Wiesz to w tym blogowaniu mnie wciąga, że dzielimy się radością z codzienności, z ciasta, które aż poczułam, mimo, ze tylko słowa, z tego co przygotujesz, z zakupów jakie zrobisz... Super!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne te donice, są cudowne :*
Co do balkonu, współczuję parteru, moi rodzice tak mają, nie zginęło wiele, bo i wiele nie mieli, ale jednak to jest strach...
Buziaki!! miłego dnia!!
Dziękuję za ciepłe słowa!A co do blogowania to ujęłaś dokładnie to samo, co mogłabym o tym napisać:)Cieszy mnie czytanie, podpatrywanie, dzielenie się z Wami wszystkim, to tak motywuje i odpręża:))No i wciąga, ale tak pozytywnie:)Uwielbiam Was!:)))
UsuńBuziaki!
Balkon pięknie ukwiecony!
OdpowiedzUsuńSmutne to ostatnie zdanie,Kasiu,ale jakże prawdziwe, no cóż, ja wieczorem chowam swój stolik-tacę z ganku do domu...i trochę mi wstyd...że muszę go chować :(
Szkoda wielka...Ale niech Ci wstyd nie będzie, że darzysz pewne rzeczy sentymentem, niech się wstydzą złodzieje, którzy grasują i szukają "okazji"...Buziaczki!!!:)
UsuńKolorowy kwiatowy balkonik to jest to :) Nam niestety tego brakuje, ale za to podziwiam śliczną florę na Twoich zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńEwelinko, zawsze jest jakieś wyjście-ogródek w domu!Buźka!
UsuńPięknie się prezentują kwiaty w tych glinianych dzbanach, uwielbiam takie klimaty:)
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńKasiu kochana,dziękuje Tobie za wizytę.U Ciebie to dopiero cudnie,a zdjęcia!Boskie!ściskam Cię!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdonice super ! wyjątkowe i na topie :) ładnie kolorowo u Ciebie :) Pozdrawiam, www.monika-paula.blogspot.com
OdpowiedzUsuńte donice kamionkowe to prawdziwe skarby !!
OdpowiedzUsuńdokładnie!:)
UsuńNo i pięknie :) Kilka ślicznych kwiatków, i balkon na miarę mini ogródka jest !
OdpowiedzUsuńDonice świetne ;)
Pozdrowienia,
Maedlein ♥
Donice wymyśliłaś przepiękne i idealne kwiaty do nich dobrałaś :)
OdpowiedzUsuńostatnia fota do mnie gada, no nawija i nie chce przestać :P
OdpowiedzUsuńHmmm....;)
UsuńUkwieciłaś balkon ,po rozrośnięciu będzie pięknie.Dobrze wracać do domu, jakże się go wtedy docenia,pozdarwiam
OdpowiedzUsuńoj docenia, docenia i nawet brud nie przeszkadza;)
UsuńBalkon zupełnie inaczej wygląda gdy zakwitnie! Co roku mam postanowienie, że kupie kwiatki "mężoodporne", czyli takie które przeżyją pozostawione na tydzień z moim mężem ;-) A potem kupuję wszystko, co mi się spodoba i... po urlopie muszę wymieniać kwiatki na żyjące ;-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
hehe "mężoodporne" podoba mi się to hasło;)Czy takowe wogóle istnieją?Chyba sztuczne hihi Teraz będę musiała zrobić big baner PODLEJ KWIATKI NA BALKONIE (tylko, żeby nie wziął tego za dosłownie, bo w drugą stronę też nie dobrze hehe)Pozdrowionka!
UsuńNajtrwalsze są podobno zwykłe begonie... Jeśli nie one to pozostają jeszcze skalniaczki ;-)
UsuńJa nastawiam mężowi w komórce przypominacza. W ubiegłe wakacje w związku z przypominaczem wykończył mi wszystkie fiołki - podlewał je codziennie zamiast raz w tygodniu. Za to kwiatki balkonowe miały się całkiem nieźle ;-)
Piekne zdjecia...maja duzo uroku....sliczne:)))
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńu mni ena balkonie też gliniane garnki stoją...ukwiecone:)
:)))
UsuńZazdroszczę kwiatów na balkonie, u nas wszystko na razie stoi, bo czeka nas ocieplanie budynku, wiec czekam, że może wrzosy posadzę:-) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńJa na nie też czekałam z niecierpkiwością;)Lepiej nic nie sadź, bo Ci panowie robotnicy wszystko zdewastują;)
UsuńWitaj, Kasiu - miło, że zajrzałaś do mnie ;) Bardzo spodobało mi się u Ciebie - zostaję...
OdpowiedzUsuń